Manhattan to jedna z najbardziej zaludnionych i najdroższych nowojorskich dzielnic. Nic więc dziwnego, że obfituje także w małometrażowe miejsca, w których układ i sposób aranżacji jest dobrze przemyślany, a najmniejszy skrawek powierzchni potraktowany z szacunkiem. Jednym z takich właśnie przykładów jest studio o powierzchni niecałych 32 m/kw, na które zdecydowali się inwestorzy chcąc mieć jakiś punkt zaczepienia w pobliżu córki i wnuków. Architekt, zamiast stworzyć jednoprzestrzenne wnętrze, zdecydował się na dyskretnie połączone strefy: dzienną, nocną oraz kącik biurowy. Dobra organizacja oraz przemyślany sposób połączenia poszczególnych stref pozwoliły na stworzenie przestronnej, otwartej i całkiem przytulnej przestrzeni. W dodatku, udało się to uzyskać bez stosowania wielofunkcyjnych mebli, które pomagają zaoszczędzić sporo miejsca.Duża ilość szafek i schowków rozmieszczonych w całym wnętrzu pozwala utrzymać porządek i ograniczyć ilość przedmiotów niekoniecznie wartych eksponowania.
Dzięki tym zabiegom układ wnętrza jest prosty i przejrzysty, a całość wygląda elegancko i zarazem ponadczasowo.
architekt: Allen + Killcoyne Architects
źródło: onekindesign.com
- płynne przejścia pomiędzy poszczególnymi strefami zostało uzyskane za pomocą zastosowania tej samej (jasnej) palety barw i jednorodnych materiałów,
- umowny podział przestrzeni na strefy jest podkreślony za pomocą geometrii sufitów podwieszanych,
- ażurowa przesłona w formie drewnianych pionowych paneli , biegnąca od sufitu do podłogi, dyskretnie wydziela część sypialnianą, jednocześnie wpuszczając do niej światło dzienne,
- w sypialni, w suficie podwieszanym, sprytnie ukryty jest telewizor, który - gdy nie jest używany- jest niewidoczny i nie "zagraca" wnętrza,
- kuchenny blat w formie szuflad zwiększa ilość miejsca do przechowywania, podobnie jak sięgające sufitu górne szafki,